(w podziękowaniu za inspirację, dla J.W.)
Stare pióro, nie wyda z siebie nawet kropli krwi,
ołówek niezatemperowany, kartka blada.
A jednak wróciwszy do domu,
mając w głowie smutne twarze smutnych ludzi,
karty kredytowe przykładane do terminali,
by kupić drugą butelkę rozkoszy za pół ceny.
Nikt już nawet nie zauważa, że kwitną bzy, jaśmin,
jabłonie i kasztany, że zieleń rodzi się z brązu.
Jakiż to kowal nad tym wszystkim czuwa?
Jaki bóg? Żydowski, czy uchodźca zza morza,
co przypłynął na tratwie i pokonał mur kolczasty?
Specjalista od marketingu, by świat nie był szary.
Malowałem kiedyś świat kolorowymi kredkami,
tapety kleiłem do niemego betonu.
Dziś kredki kupiłem synowi na urodziny,
lecz on woli szkic węglem i grafitem - niemy,
acz pełen niewyzwolonego krzyku,
gdy ostrze stali rozcina aksamitne poszycie.
W wolny majowy dzień tłumy ciągną się szlakiem,
nie znając imienia drzewa, pod którym szukają cienia
i nie wiedząc jakiż to ptak przelatując ich osrał.
Ważne, że rodzinne selfie znalazło się w internecie,
na jednym z portali społecznościowych.
Smutni, bo w dzień świąteczny pozamykano galerie,
bo z dzieckiem nie wyjdą do lasu, podziwiać wiewiórki.
Bo kleszcze, bo borelioza i wściekłe lisy - czyhają.
Kurwa. Boże - magiku - rozhuśtaj ten świat z betonu,
okryj płaszczem oceanu i przypomnij jak się płynie.
04 maj 2025