Wydawało by się, że jestem drogą
biegnącą wzdłuż krętej linii,
że śnię dotykając najintymniejszych ran,
jakich doznawałaś od carów i cesarzy.
Wydawało by się, że ów kamień,
który właśnie podniosłem jest…
Jest milionem wspomnień, koralem,
śladami pierwszych płazów, gadów
i człowieka wydobywającego krzemień,
na grot i na ostrze noża.
Żubr i stado wilków, i ryś polujący
pomiędzy szczytami obecnych Beskidów,
i bursztyn w dłoni - żywiczny znak czasu
skrywający nektar i pyłki kwiatów
jakie tylko Bałtyk pamięta.
Dęby - jak Bartek, wspominający królów,
co pod nim spoczywali, i brzozy
pochylone pod ciężarem cierpień
jakich doznawałaś przez zabory i okupacje.
Kłaniam się przed Tobą Polsko
- niewiasto coś się nie dała sprzedać.
Dziewicza, jak te wszystkie lasy
na twoim nagim ciele, jak sosny i modrzewie.
Wisła i Odra niosą krew z południa ku północy.
W piaskach na ich dnie spoczywa tyle wspomnień
- mężczyzn umierających za dzieci i ich matki,
ojców, ale i barbarzyńców, co córki gwałcili.
Jeziora są pełne łez, w których zabrakło soli,
tę pogrzebałaś zbyt głęboko w ciele ziemi.
W Wieliczce… I zbudowano tam ołtarze bogom,
ale zapomniano o ziemi ojczystej - o Tobie.
Jak te brzozy podczas huraganu - chylę się ,
całując pierścień, nadany podczas chrztu,
przyjmując białą lnianą chustę niewinnej panny.
Wydawało by się, że jestem tylko wiatrem
- podmuchem pomiędzy konarami drzew,
a jednak zostawiłem za sobą słowo,
po którym kolejnej nocy przed snem
starannie zamkniesz okna i drzwi.
18 czerwiec 2024
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz