wtorek, 18 czerwca 2024

Kłaniam się przed Tobą Polsko, jak te brzozy podczas huraganu

Wydawało by się, że jestem drogą
biegnącą wzdłuż krętej linii,
że śnię dotykając najintymniejszych ran,
jakich doznawałaś od carów i cesarzy.

Wydawało by się, że ów kamień,
który właśnie podniosłem jest…
Jest milionem wspomnień, koralem,
śladami pierwszych płazów, gadów
i człowieka wydobywającego krzemień,
na grot i na ostrze noża.

Żubr i stado wilków, i ryś polujący
pomiędzy szczytami obecnych Beskidów,
i bursztyn w dłoni - żywiczny znak czasu
skrywający nektar i pyłki kwiatów
jakie tylko Bałtyk pamięta.

Dęby - jak Bartek, wspominający królów,
co pod nim spoczywali, i brzozy
pochylone pod ciężarem cierpień
jakich doznawałaś przez zabory i okupacje.

Kłaniam się przed Tobą Polsko
- niewiasto coś się nie dała sprzedać.
Dziewicza, jak te wszystkie lasy
na twoim nagim ciele, jak sosny i modrzewie.

Wisła i Odra niosą krew z południa ku północy.
W piaskach na ich dnie spoczywa tyle wspomnień
- mężczyzn umierających za dzieci i ich matki,
ojców, ale i barbarzyńców, co córki gwałcili.

Jeziora są pełne łez, w których zabrakło soli,
tę pogrzebałaś zbyt głęboko w ciele ziemi.
W Wieliczce… I zbudowano tam ołtarze bogom,
ale zapomniano o ziemi ojczystej - o Tobie.

Jak te brzozy podczas huraganu - chylę się ,
całując pierścień, nadany podczas chrztu,
przyjmując białą lnianą chustę niewinnej panny.

Wydawało by się, że jestem tylko wiatrem
- podmuchem pomiędzy konarami drzew,
a jednak zostawiłem za sobą słowo,
po którym kolejnej nocy przed snem
starannie zamkniesz okna i drzwi.

18 czerwiec 2024