sobota, 17 października 2015

Bo wiersz musi mieć pointę

Wyobraź sobie, że pocałunkami badam głębokość szczelin pomiędzy żebrami,
doszukując się śladów spojrzeń sprzed lat.
Rys i pęknięć,
którymi mógłbym wkraść się o dwa pokłady poniżej skóry i kości.

Wyobraź sobie noc, kąpiel w czerwonym włoskim winie z bąbelkami,
jego gęste krople spływające po krawędziach drżących ust.
Nieregularne oddechy, sny i rzeczywistość wymieszane w jednym szkle.

Słyszysz? To puls bijący w pozamykane okna, niesiony z chłodnym wiatrem.

Jesienią nie jest za późno… Odczytać pomiędzy literami wiadomości tekst
pisany pomniejszoną kursywą - cytowaną z samych głębin zamkniętej kopalni,
nad którą powiewa opuszczony zielono-czarny sztandar z równie czarną aksamitką.

Nie piszesz marzeń pod adres nieznany, nie dzielisz anonimowo koszmarnych snów,
bo wspomnienia, codzienność i przeznaczenie nie przeplatają się przypadkowo.

17 październik 2015

wtorek, 22 września 2015

Dom niepojęty

w przerwach oddzielam od bieli czerń
może to nie jest sen
związany w kokardę tęczą
'gracjana' (forum POSTscriptum) - "śnię życie śnię" - 2015

Bajki, nawet te czarno-białe, zwykle kończyły się dobrze,
albo choć mądrą nauką - niekoniecznie dla samego bohatera.

Ale to nie bajka i nie sen.

Związki przyczynowo-skutkowe w które zostaliśmy wplątani,
pożerają już własne ogony. Ciasno, coraz ciaśniej...
Letnie słońce przygasa i pada deszcz zalewający pole widzenia.
Pod stopami błoto i kamienie - rany i krew (niekolorowa).

Pamiętasz wiarę, której nas uczyli przed przystąpieniem
do pierwszej komunii świętej? - Zbawienie i Raj.
Uczono też, że warto być dobrym, bo to wraca. Ponoć.
Kolejna zakłamana zagrywka
motywująca potulne baranki do trzymania się w stadzie.

Biblijna prawda o moralności jest tak samo głupia,
jak radziecka propaganda o demokracji.

System wartości bez wartości jest równie wytrawny
jak wspomnienie obietnic przedmałżeńskich
i fizjologiczny seks przyodziany w mit o miłości.

Bo to nie bajka i nie sen.

Marzenia przygasają razem z ostatnią zapałką
z pudełka dobrej nadziei.

22 wrzesień 2015

środa, 2 września 2015

Dom modliszka (remake)

Liście z rynien odpadają już nie tylko jesienią,
młode drzewa zarósł perz, starych nie ma kto pielęgnować.
Pokrzywy i czarny bez przekraczają progi każdego z pokoi,
zajmując przestrzeń bogatą niegdyś w ślady dziecięcych stóp.
Kilogramy bez-akcyzowego tytoniu tlą i spopielają się
                                                      przed ołtarzem samotni.

Bezkrwawa rewolucja zawiodła...

Zabite gwoździami okna duszą wolny oddech,
skraplając niedopełnione myśli do butelki po dyskontowej wódce.
W imię miesiączki, sraczki, migreny i na poczet rozgrzeszenia
odziedziczonej patologii - zespołu pomiędzy-alkoholowego.

W imię ojca, synów i matki... - i like it.

A na suficie (gdzieś) białe tło, bez plam. Odmalowałem świat.

29 sierpień - 01 wrzesień 2015

sobota, 15 sierpnia 2015

Fantasmagorie

Zaprowadź mnie na brzeg śródlądowego oceanu,
głębokiego jak spojrzenie - tak odległe...

Prowadź szlakiem każdej z gwiazd,
w sierpniu spadających z nieba.
Sczytaj ukrytą w nich tajemnicę - szeptem.

Pozwól ich śladem spłonąć i wbić się głęboko
pomiędzy wilgotne krawędzie rozstępującego się lądu,
wędrować dolinami każdego z żeber - dłońmi i
pocałunkami.



Słyszysz szelest liści w prywatnym ogrodzie,
powiew oplatający uda, tułów, szyję,
muskający krawędzie ust?

Pozwól mu zwariować,
złamać las, zerwać garderobę,
utopić spragnione kropel deszczu ciało.

Wzburz gradobicie i deszcz! Jutro zakwitną kwiaty.

15 sierpień 2015

niedziela, 19 lipca 2015

Wdeptany w codzienność

Napotkanym psim włóczęgom,
próbuję wyjaśnić realia świata.
Ze zrozumieniem merdają ogonami
i odchodzą na poszukiwanie logiki

[...]
Mirosław Chodynicki - "Depcząc w codzienność" - 2015

Pamiętam wzrok zdychającej suki.
Chciała odejść w samotności,
z dala od ludzkich, litościwych spojrzeń.
O poranku przykryłem ją brunatno-czarną ziemią.

Nie jestem Ameryką,
Indianinem zza złotej maski.
Nie maluję ust kolorowym atramentem
- używam standardowej, systemowej czcionki,

by kiedyś, jak ta suka...

19 lipiec 2015

sobota, 13 czerwca 2015

Atopia

Paranoja nigdy nie kłamie.

Ojciec i matka prowadzili drobną dłoń
                      po z góry zapisanych kartkach,
a Ty subtelnie,
w poczuciu małżeńskiego obowiązku,
podzieliłaś się tym na
dzień dobry i dobranoc.

Paranoja nie śpi
- drzemie w obolałych żebrach i kolanach,
by przypominać o sobie,
                           przy każdej zmianie pogody.

Ostatnia wysypka
                      nie jest tylko reakcją alergiczną.

13 czerwiec 2015

środa, 3 czerwca 2015

Nocą na świętokrzyskiej

nad ranem
wciąż mnie rozbiera ze snu
chłodna myśl
*

Wieczorem ubiorę Cię w satynową dobranockę.
Pocałunkami zatańczę w szczelinach żeber,
przenikając ciepłem pomiędzy uderzenia krwi

- przyśpieszającej.


bosa
stanę u twoich ust
miłością utulę
*

A ja zapiszę się kroplami potu pomiędzy wersy
Twoich niedokończonych wierszy,
mieszając przekaz i wartość niewypowiedzianych słów
w kotle, do którego nawet księżyc
                                         śmiałości nie miałby spojrzeć.

Nie powiesz: za późno.
________________________________
* Katarzyna Piotrowska - "nad ranem..."

3 czerwiec 2015

sobota, 2 maja 2015

Wojna jest tylko alegorią tworzenia

Bo w życiu nie ma prostych schematów,
recepty na spełnienie marzeń
i miłości do kupienia w supermarkecie.

Nie ma też snów na zlecenie,
ale to już inna opowieść.

Jest most zwodzony, łączący różne,
choć niezwykle podobne pragnienia:

gwiazdy, świerszcze w tle,
spojrzenia bliskie jak oddechy
i usta...

Boisz się? Strach jest jak wytrawne wino
- mąci w głowie i najlepiej smakuje
w kombinacji z odważnymi decyzjami.

Tylko że wierszy nie maluje się palcem po mapie,
nie będąc ich każdym słowem...

Napisz się!

Pierwszą strofę mamy już za sobą.


2 maj 2015

czwartek, 23 kwietnia 2015

Nie jestem Achillesem

Rzekł mędrzec do ucznia swojego:
Na sztorm - bez żagli - jak my!

Poznawszy morza i oceany,
stepy bez horyzontu, bory, wilki,
pustynie, węże jadowite i hieny,
nawiedzające je cyklony, tornada,
deszcze tropikalne, grad i mróz;

myślę, że nic o nich nie wiem.

Nie jestem Achillesem -
matka nie trzymała mnie za piętę,
gdy życie udzielało święceń.

23 kwiecień 2015

czwartek, 16 kwietnia 2015

Święcenia wielkanocne

Zło jest bliżej niż myślisz, to ono prowadziło kredkę
twoją dłonią po swobodnej, białej kartce papieru;
śpiewało kołysanki i kroiło pszenny chleb.

Jestem Twoim cieniem!

Było dobrym wiatrem i promieniami słońca
w pochmurne dni; dachem i parasolem.

Tak bardzo boli, gdy pojmujesz istotę miłości
- orkany i grad, połamane drzewa i kości,
kamienie, popiół i szadź... I ta samotność
bez twarzy odbitej po drugiej stronie lustra,
gdzie jeszcze wczoraj... A dziś już nie ma nic.

Nie zagra ci już świerszcz spod poduszki,
nie uklękną pasterze, królowie, ani stary Bóg.

Nie zamykaj oczu nocą!

Cztery ściany i nurt spływający
z kryształowego naczynia w głębię ust.
Teraz i zawsze; bez serca i bez godności.

16 kwiecień 2015

sobota, 14 marca 2015

Новая жизнь (przekład)

Я не знаю, что со мной происходит.
[…] у меня началась новая жизнь.
Ирина Владимировна - корреспонденция - 2015

Этой весной в пять утра
                                    птицы поют о двух белых голубях,
которые высоко - выше
                прокремлевской и проевропейской пропаганд.


Трогая фотографию, смотря в глаза,
убегаем глубоко под ребра.

Там не найдёшь: танков, санкций и виз.

Цветы, сад и мы - лижем сливочное масло и конфитуру
                                                из свежо испеченого хлеба.

Отпечатки пальцев на ладонях переплетены
мечты, сны и смыслы танцуют на одной сцене.


Этой весной в пять вечера
                               реки приносят волну желанных слов.
Волга с Вислой соединяются ближе водопада,
                   чтобы собраны там мысли принести океану.
______________________________
*"Новая жизнь" - wersja oryginalna

Karolina Bugajska - 14 marzec 2015

piątek, 13 marca 2015

Новая жизнь

Я не знаю, что со мной происходит.
[…] у меня началась новая жизнь.
Irina Vladimirovna - korespondencja - 2015

Tej wiosny o piątej nad ranem
        ptaki śpiewają o dwóch białych gołębiach,
wysoko unoszących się ponad
   prokremlowską i proeuropejską propagandę.


Dotykając fotografii, spoglądając w oczy,
uciekamy głęboko pod żebra.

Nie znajdziesz tam czołgów, sankcji i wiz.

Kwiaty, sad i my - zlizujący masło i konfiturę
                        ze świeżo wypieczonego chleba.

Linie papilarne na dłoniach się zaplatają,
marzenia, sny i zmysły tańczą na jednej scenie.


Tej wiosny o piątej wieczorem
           rzeki przynoszą falę upragnionych słów.
Wołga i Wisła łączą się tuż pod wodospadem,
          by tam zebraną myśl zanieść do oceanu.
_________________________________
*"Новая жизнь" - przekład Karoliny Bugajskiej

12-13 marzec 2015

czwartek, 26 lutego 2015

Завтра (przekład)

Весна - славянская Cестра,
на Волге своими коньками крошишь лёд.
Зиме поёшь колыбельные, а для лета
cтелишь поля зёрен - фланелевые.

Не до сна.

Зерна, дыхание, сок и кровь... -
Губы, плечи пожилого дерева,
Ты и пение всех птиц.


Уже недалеко - за горизонтом,
cюда проснётся новый день.
_________________________
*"Завтра" - wersja oryginalna

Karolina Bugajska - luty 2015

Завтра

Wiosno - Siostro słowiańska,
na Wołdze łyżwą kruszysz krę.
Zimie nucisz kołysanki, latu zaś
ścielisz pola zbóż - flanelowe.

Nie do snu.

Ziarno, oddech, sok i krew... -
Usta, ramiona starego drzewa,
Ty i śpiew wszystkich ptaków.


Już niedaleko - za horyzontem,
gdzie budzi się nowy dzień.
_________________________________
*"Завтра" - przekład Karoliny Bugajskiej

26 luty 2015

poniedziałek, 16 lutego 2015

Gwiazda poranna

Na nowej drodze życia nowy dom
- z oknami, bez okien;
skrzyżowania z przeszłością;
miasta, w których można się zgubić
i pozostać bezwolnie na dłuższy czas.

Filozofowie, politycy i supervisorzy
manipulujący w każdym kolejnym dniu.

Na nowej drodze życia sen niezbadany
- niekoniecznie wiejący z właściwej strony;
deszcz, śnieg i zatajone pamiętniki nowych twarzy.

Połamane brzozy, wierzby, lipa i sznur.
I Ona - piękna, ponętna - bliżej nieokreślona.

16 luty 2015

poniedziałek, 9 lutego 2015

Białe rękawiczki

Tańczą sprzedawczyki pod ścianami płaczu,
biją łby w marmurowe posadzki konferencyjnych świątyń,
                                                     strzelają do braci i sióstr.

Produkty korporacji, dla korporacji.

W imię Ojca i Syna, dyrektywy, dekalogu i procedury,
upojeni naparstkiem nic nieznaczącej władzy,
ryjami, jak dzikie świnie, ryją w podstawowych wartościach.

Plastikowych srebrników...
                          nie wystarczy nawet, by kupić sobie sznur.

9 luty 2015

czwartek, 22 stycznia 2015

Bez scenariusza

Zimie tego roku daleko do gówniary
hasającej za oknem w białych bawełnianych majteczkach.

Zmęczona fałszywymi obietnicami fałszywych wyroczni,
szklana jak ekran w którym poszukuje lepszego jutra,
nuci barwami odbiegającymi od jej miejsca w czasie.

Kolejna poranna kawa, jest jak wschód słońca
ukryty za mętnymi chmurami...



Odstaw filiżankę, notatnik wiadomości tekstowych;
spójrz - bez zbędnych słów
                                 - dzieci nam wybaczą.

22 styczeń 2015

sobota, 17 stycznia 2015

Nowy dokument tekstowy

Bo jestem jak ta pustynna wyspa otoczona oceanem,
skrywająca życiodajną wodę pod grubym artezyjskim płaszczem.
                                                       Moim sercem jest wielki głaz.

Tak bardzo inny, daleki od wilgotnych źródeł Amazonii,
w cieniu drzew skrywającej sztukę przetrwania.

Spłyń w me szczeliny tropikalnym deszczem
i obudź niedokończony wiersz,
którym wpisywał się będę pomiędzy Twoje żebra.

Ludzka natura nie pozwala nam wiecznie trwać w izolacji;
słowa, spojrzenia i pocałunki splotą kultury i cywilizacje;
bogowie wymienią się imionami, zaś słońce i księżyc...
Nie zmienią się, choć widzimy je pod innym kątem.

17 styczeń 2015

sobota, 3 stycznia 2015

Literatura faktu

Prawdziwe orkany nie rodzą się z Atlantyku,
są owocem zwartego lądu - Azji i Europy.

W wulkanicznych uniesieniach
wiją się dłonie, usta, uda wokół ud.
Płaszcze szorstkiej i aksamitnej powierzchni
                                       fałdują się i rozdzierają,
pozostawiając mniej i bardziej trwałe blizny związku,
chłostane wiatrem i gradem niekoniecznie ostrych słów.

Jantar, curry i pieprz.

Prawdziwych historii nie znajdziesz w literaturze pięknej,
                                    ani w masowej produkcji pop kultury.
Bohaterowie zachowali je głęboko pod garścią ołowianej ziemi.

Teraz i na zawsze.

3 styczeń 2015

Literatura faktu