środa, 22 września 2021

Meteopatia

Prognozy pogody są sprzeczne
z obrazem namalowanym
na martwej szybie okna.

Słony deszcz wgryza się
w korzenie jeszcze zielonej trawy.

Granice zostają nietknięte,
ocean - spokojny, morze - martwe.
Tak jak tego oczekiwałaś
od samego początku gry
na niepojętym instrumencie.

Stare rewolwery strzelają głośniej
- czarny proch, jak sól i pieprz,
boleśnie doprawia głębokie rany.

Prawda ma siwe włosy
i plastikowe zęby,
i nie ma nic wspólnego z gówniarą
- blaskiem tańczącym pod promieniami,
którym udało się przebić
przez mgłę i ciężkie jesienne chmury.

Zrozumieć nie mogę,
skąd miłość do jesiennych wierszy
- wilgoć, ziąb i pierdolony dreszcz.


22 wrzesień 2021

sobota, 18 września 2021

Gorzka prawda

Nie słychać już śpiewu ptaków,
które zwiastowały poranek
i nadzieję na szczery pocałunek.

Jedna filiżanka mocnej kawy
na małym stoliku,
tuż przy łóżku.
W tle - film na ekranie,
którego nie rozumiem,
bo mam bałagan w głowie.

Deszcz wygrywa na parapecie
sobie znane melodie.
Nie próbuję sobie przypomnieć,
ale już je kiedyś słyszałem.

Kawa zbyt szybko stygnie,
by unieść aromat,
osiąść kroplą na szkle
i wtopić się na stałe
w przestrzeń czterech ścian.

To zaledwie kilka minut
na tarczy wiecznego zegara,
gdy serce naturalnie biło.

Zapach rozwiał wiatr.


16-18 wrzesień 2021

poniedziałek, 13 września 2021

Nie mogę inaczej

Topole przygotowują się do snu,
liśćmi przykryły korzenie.
Ogień w ognisku zgasł, został żar.

Jest taka kładka nad drogą,
którą mijam co dnia
i przystanek autobusowy - pusty.

Późny wieczór w wielkim mieście.

Jestem ja i ty - gdzieś daleko,
ocean pomiędzy nami.

Z kamieni na Wietrzni i Kadzielni
można sczytać czas i chwile.
Długo by opowiadać…

Tam był dzień, tam była noc.

Teraz jesteś na ostrzu noża
i jest wiersz, który właśnie piszę.

Wiesz, że to nie ma końca?

Drzewa się przewrócą, kamienie
zmieszają uciekający moment.

Bóg się odwrócił, sen wzbudził.

Kawa zawsze smakuje inaczej,
po nocy zostaje kac i…
Puste miejsce obok - jak zawsze.

Meteor spadnie z nieba dla ciebie
- mój nie doleciał..

A słońce? Z tęczą w kroplach potu
wzejdzie na horyzoncie,
by namalować nowy dzień.


11-13 wrzesień 2021

poniedziałek, 6 września 2021

Grzech zaniechania

Boisz się? Strach jest jak wytrawne wino
- mąci w głowie i najlepiej smakuje
w kombinacji z odważnymi decyzjami.
*

Jesteś jak kropla rosy, która czasem
osiada na krawędzi dłoni,
by później ulecieć z powiewem wiatru.

Nie mam pogodynki,
przewidującej kobiece nastroje,
nie znam też algorytmów,
z których mógłbym cokolwiek wyliczyć.

Prawdzie nie zaprzeczyło żadne z nas.

Naucz mnie kroków tańca,
wciągnij w wir, głęboko pod poziom
nieodkrytego dotąd oceanu.

Wprowadź do snów, które mogą być nasze
i zaproś poniżej bioder, gdzie ustami
podpiszę akt wzajemnej przynależności.

Boisz się? Więc dlaczego krew niesie ogień
w palce, wargi, piersi i granice rozsądku?

Wstań, rozbij milczenie o kamień
nie przyjmujący już śladów stóp
i nago przed zwierciadłem zapytaj,
jak długo jeszcze możesz uciekać
od promieni najbliższej z gwiazd.

__________________________
* "Wojna jest tylko alegorią tworzenia" 02 maj 2015

06 wrzesień 2021

sobota, 4 września 2021

Godziny coraz dłuższe

                                                 (z dedykacją dla E. Ch.)

mogę spodziewać się wszystkiego
tylko nieobecność mierzy wzrokiem

Emilia Chmielecka - "nie zostawiłeś śladu na skórze" - 2021


Nawarzyliśmy kociołek zmyślnego gulaszu,
ty wrzuciłaś wędlinę, paprykę i inne kolory
ja doprawiłem imbirem, gałką, a nawet piwem.

Jeszcze tylko sól, pieprz i… - dobra
- inni nie muszą znać naszych tajemnic.

Widzisz tę szafkę po prawej? Jest Twoja,
tak samo jak te skoroszyty pod biurkiem,
w których znajdziesz skrywane sekrety.

Nie bój się drzew, które tak nisko się kłaniają,
ani szelestu ich liści, gdzie…
- tego też pisać nie muszę, bo po co?

Zrozumieć? A czy pozwoliłaś zrozumieć siebie?

Czy nie lepiej, byśmy uparcie odkrywali się
do usranej śmierci? I w tej ostatniej chwili
powiedzieli sobie prawdę pełną miłości?

Zobacz jak piękne są te linie na dłoniach
- ile w nich nas, chwilami razem, chwilami
na dwóch przeciwnych horyzontach.

Licho nie śpi, ale nas wykłuwał
najlepszy kamieniarz, jakiego Bóg zatrudnił
- taka skała czasem drży, ale nigdy nie pęka.

Wiem. Też się obawiam wszystkiego.

Hieny i sępy czekają na potknięcia,
ale przecież nawet w ciszy słyszymy głosy.

Nie musisz odpowiadać, sczytam to
spomiędzy dojrzałych jędrnych piersi,
niżej i wśród (póki co) odległych gwiazd.


04 wrresień 2021

Stacja nr 47

Martwy Indianin siedzi na krawężniku,
patrzy w oczy i się śmieje,
a ja wciąż trzymam ten pierdolony świat,
mimo iż łokcie bolą i pękają kolana.

W przeciwieństwie do Jima,
nie przejąłem jego duszy
- jest raczej przypisanym aniołem stróżem.

Podobnie jak kawa - nie pozwala zasnąć.
Mógłbym się przecież nie obudzić,
a dzieci nie są jeszcze na to gotowe.

W źródle światła leży kobieta, ukrzyżowana
na MOIM marmurze, z dłońmi przybitymi słowem.
*

Mimo tylu lat, wciąż w tym samym miejscu.
Bursztyn, szkło i zwierciadła,
w które nie mam już odwagi patrzeć
- obraz ten sam, okraszony tylko siwym włosem.

WIĘDNIE NAWET WODA.*

Jesienią ptaki odlatują do ciepłych krajów,
a piękną poezję przysypuje się garścią ziemi.
Z każdym rokiem tablic w bibliotece przybywa.

Już nie rozumiem czerwonoskóry bracie,
za co mógłbym ci jeszcze dziękować.
Orano mną mać czarnego złota
i orze się świętokrzyskie kamienie.

Znikają przestrzenie, w których mogłem tańczyć,
powietrze robi się lepkie...
*
__________________________
* "Indianin zna los poety" 20 styczeń 2008


03-04 wrzesień 2021