sobota, 4 września 2021

Stacja nr 47

Martwy Indianin siedzi na krawężniku,
patrzy w oczy i się śmieje,
a ja wciąż trzymam ten pierdolony świat,
mimo iż łokcie bolą i pękają kolana.

W przeciwieństwie do Jima,
nie przejąłem jego duszy
- jest raczej przypisanym aniołem stróżem.

Podobnie jak kawa - nie pozwala zasnąć.
Mógłbym się przecież nie obudzić,
a dzieci nie są jeszcze na to gotowe.

W źródle światła leży kobieta, ukrzyżowana
na MOIM marmurze, z dłońmi przybitymi słowem.
*

Mimo tylu lat, wciąż w tym samym miejscu.
Bursztyn, szkło i zwierciadła,
w które nie mam już odwagi patrzeć
- obraz ten sam, okraszony tylko siwym włosem.

WIĘDNIE NAWET WODA.*

Jesienią ptaki odlatują do ciepłych krajów,
a piękną poezję przysypuje się garścią ziemi.
Z każdym rokiem tablic w bibliotece przybywa.

Już nie rozumiem czerwonoskóry bracie,
za co mógłbym ci jeszcze dziękować.
Orano mną mać czarnego złota
i orze się świętokrzyskie kamienie.

Znikają przestrzenie, w których mogłem tańczyć,
powietrze robi się lepkie...
*
__________________________
* "Indianin zna los poety" 20 styczeń 2008


03-04 wrzesień 2021

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz