Nie słychać już śpiewu ptaków,
które zwiastowały poranek
i nadzieję na szczery pocałunek.
Jedna filiżanka mocnej kawy
na małym stoliku,
tuż przy łóżku.
W tle - film na ekranie,
którego nie rozumiem,
bo mam bałagan w głowie.
Deszcz wygrywa na parapecie
sobie znane melodie.
Nie próbuję sobie przypomnieć,
ale już je kiedyś słyszałem.
Kawa zbyt szybko stygnie,
by unieść aromat,
osiąść kroplą na szkle
i wtopić się na stałe
w przestrzeń czterech ścian.
To zaledwie kilka minut
na tarczy wiecznego zegara,
gdy serce naturalnie biło.
Zapach rozwiał wiatr.
16-18 wrzesień 2021
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz