czwartek, 4 października 2007

ogniomistrz pijany

mam w swoich dłoniach niszczycielski żywioł
na którego relikwiach uczyć się będą pokolenia młodych bogów


upiłem się kawałkiem siebie
i bezwładnie wylałem szczątki cienia na papier

jak wiele można przedstawić
czarną farbą na białym płótnie

czy to nie podobna sztuka
do tańca na wysokiej linie


ognie spomiędzy palców spopielają resztki życia
układają się w kolejne wersy
strofy
kolumny z głowicami
bazami pod stopy nieśmiertelnego pomnika

tańczę na placu artystów

widownia klaszcze kiedy rozkładam wachlarze
obracam kręcę zawijam
i chowam by wypłynęły palców ustami

nie boję się ognia który mnie
wypalił
spalił
rozpalił
rodząc grunt pod niemowlęce stopy

nie boję się iskry i alkoholu
odbierającego rozum
i decydującego o krzywej utraty równowagi

nie boję się milionów słów
pływających po ścianach celi

BO JESTEM NIMI

boję się ciszy żrącej kolana pomnika
głodu karmionego kamieniami
codziennego wypada bo wypada

NIE WYPADA NIC

tańczyć chcę z ogniem aż będzie mną
a ja cieniem który właśnie rozświetlasz wzrokiem


2007

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz