(dla Ewy)
Zegar wybił kolejną minutę - inną.
Kartka jest czysta, jak łzy,
które scałowałem.
Drzewa, wiewiórka, co nam drogę
przebiegła na drzewo uciekając.
Koń, co zniknęła by go pogłaskać.
Jak inna, jak różna, jak leśna paproć
obok kwiatu lotosu…
Jak ogień obok wypalonego węgla.
Gniotę stare kartki, bo chcę napisać
nowy wiersz.
Chcę na własnych dłoniach nosić
serce, które los dał mi w niespodziance
i chcę nie odrywać się od ust,
co tak smakują. Bo drugich takich nie ma.
Dłonie i oczy mógłbym całować każdego
poranka… I wieczorem - przed snem.
Boże - coś Ty ponoć patronem miłości,
daj mi Ją tulić w ramionach , a ja
będę Jej twardym fundamentem.
Morze nie musi być lądem - przejdziemy
po wodzie.
Zegar wybił kolejną minutę - inną.
Kartka jest czysta, jak łzy,
które scałowałem.
Drzewa, wiewiórka, co nam drogę
przebiegła na drzewo uciekając.
Koń, co zniknęła by go pogłaskać.
Jak inna, jak różna, jak leśna paproć
obok kwiatu lotosu…
Jak ogień obok wypalonego węgla.
Gniotę stare kartki, bo chcę napisać
nowy wiersz.
Chcę na własnych dłoniach nosić
serce, które los dał mi w niespodziance
i chcę nie odrywać się od ust,
co tak smakują. Bo drugich takich nie ma.
Dłonie i oczy mógłbym całować każdego
poranka… I wieczorem - przed snem.
Boże - coś Ty ponoć patronem miłości,
daj mi Ją tulić w ramionach , a ja
będę Jej twardym fundamentem.
Morze nie musi być lądem - przejdziemy
po wodzie.
10 sierpień 2025
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz