niedziela, 10 sierpnia 2025

Paproć z prawdziwego lasu

                                                                           (dla Ewy)

Zegar wybił kolejną minutę - inną.
Kartka jest czysta, jak łzy,
                          które scałowałem.


Drzewa, wiewiórka, co nam drogę 
przebiegła na drzewo uciekając.
Koń, co zniknęła by go pogłaskać.

Jak inna, jak różna, jak leśna paproć
obok kwiatu lotosu… 
Jak ogień obok wypalonego węgla. 

Gniotę stare kartki, bo chcę napisać
                                     nowy wiersz.

Chcę na własnych dłoniach nosić 
serce, które los dał mi w niespodziance
i chcę nie odrywać się od ust,
co tak smakują. Bo drugich takich nie ma.

Dłonie i oczy mógłbym całować każdego 
poranka… I wieczorem - przed snem.

Boże - coś Ty ponoć patronem miłości,
daj mi Ją tulić w ramionach , a ja
będę Jej twardym fundamentem.

Morze nie musi być lądem - przejdziemy
                                                  po wodzie.


10 sierpień 2025

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz