otwieram dłoń prawą
przeszłość
boleśnie wyryła nań rysy
w kolorach włosów
południa i północy
jędrne kształty
wschodu zachodu
a w porach pozostał
pot ucieczek
o kwaśnym posmaku
zdrady
otwieram dłoń lewą
przeszłość dlań
jest niema
zapisów papilarnych
nie zmieniono
od pierwszego
pozamacicznego krzyku
linie obu dłoni pozostaną naskalnym śladem
w odkrywkowym
rezerwacie biografii
obie
choć tak bardzo różne
układały kamienie tej
samej drogi
w tym samym kierunku
i zawracam czasem
by móc głębiej
zrozumieć
harmonię filozofii
papilarnej
a kiedy milkną wiatr i promyk słońca
karmię się ciszą
której było tak niewiele
którą zalewałem się
syntetycznie
na brzegach morza
jezior bagien
górskich stóp i
leśnych krawężników
na imię mam przeszłość
i przeznaczenie
i nie wstyd mi za swoje
dłonie
które uniosły więcej
świata
niżeli umysły
moralizatorów
karmiących plebs
ochłapem
nigdy nie przyjąłem
srebrników
za którąkolwiek z
chwil tymczasowej męskości
nigdy nie mówiłem
że jest inaczej niż
jest
judasz się powiesił
na drzewie
a ja na krzyżu swojej golgoty
26 grudzień 2007