(dla Ewy)
Płynę jak Wisła przez Ciebie Polsko,
przez Bałtyk do oceanu,
a potem już chcę znaleźć wyspę,
na której osiądziemy, by wieczorami
szukać spadających z nieba gwiazd.
Mosty, które budowałem rozsypały się,
a oceany zalewają nie te lądy
- pomyliłem się.
Europa powoli staje się Azją.
I zostaje czekać tylko na kasztany,
które każdy z nas będzie zbierać z osobna
i ucieknie nam ten cały piękny czas.
Patrz: bażant, lis, zając… I grzyby
- rosną mimo suszy, a mówiłaś, że nie będzie.
Są tylko temu, że pragnąłem je znaleźć.
Ziemia odrywa się od siebie - Afryka dzieli się
na dwa osobne kontynenty.
Geografia umiera, bo świat od nauki jest silniejszy.
Zostaw to i posłuchaj tego, co masz głęboko w sobie
W rzeczy samej.
Był pewien Indianin i śmierć, której smak ust
pamiętam do tej chwili - umarła.
A ja byłem alchemikiem i zielonym czarodziejem,
a dziś stąpam po kamieniach - twardych,
jak całe ostatnie pierdolone pół stulecia.
Miejsce sikorek zajęły zdradliwe sroki.
Co znaczy, gdy są dwie, trzy, cztery?
Widzisz, jakie to wszystko zagmatwane?
Czas napić się kawy - wstać i zsunąć włosy z buzi.
Czas biec - przed siebie po saskich ogrodach.
Czas zapomnieć o błędach, o małych sprawach
i o tych małych ludziach, w naszym wielkim świecie.
Czas wstać Polsko i otrzeć krople potu z czoła,
bo nikt Ci ręki nie poda, a mnie niemal nie ma.
07 lipiec 2024
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz