W oczach wiatr, deszcz,
a nawet burzliwe gradobicie,
w sercu sen nieskończony.
Słowa pozostają słowami
- jak każdy łyk powietrza.
A wiesz jak smakują dłonie
dotykające gołych piersi,
usta wędrujące poniżej bioder?
Jaką jest noc, gdy uwolnisz
ją zza ciężkiej kotary gapiów?
Jaki jest poranek obok?
Kawa - gorzka jak grzechy,
których nigdy nie popełniłaś?
Wróć mała… Nie śnij, bądź.
Wiersz? Zbieranina liter
poukładanych w słowa…
Jak list poety do kochanki.
Nie zostaniemy na tym.
Drżyj dotykana pocałunkami
na krawędzi obojczyka,
żeber i… - tego nie napiszę.
Dziś Alaska, jutro Ural,
a jeśli wolisz - Syberia.
Jezioro Wiktorii zostawmy
na te piękniejsze z dni,
gdy powiesz mi skąd
płynie Nil i jakie ma imiona,
jakie lądy i kraje uzależnił
od swoich kaprysów.
Ale geografia pójdzie w
zapomnienie, gdy fizyka,
gdy chemia - jak w szkole.
Pożycz mi długopis, a ja
pożyczę ci wieczne pióro.
Dom, nowy dom
- nigdy go nie namalujemy.
Masz swoje pamiętniki
horrory i taśmy prawdy,
masz styl i ciało którego
moje ręce nigdy nie dotkną.
I nie ważne ile pokonałem
szczytów, skał i upadków.
Wróćmy do wzniesień,
po których usta mogą
bezwstydnie wędrować.
Jest dolina zmysłów,
tam gdzie nie wolno
i gdzie należy…
Wybieram dołeczki
- wszelkie, nie inaczej
Pomiędzy żebrami
i poniżej...
Tam gdzie lubisz.
Odpisz wierszem,
bo inaczej nie możesz.
Małe / wielkie słowo,
tekst w którym skryłem
wiele kolorowych myśli.
W oczach wiatr, deszcz,
tornado, co nie daje spać.
Jesień - liście opadają.
Za daleko, za daleko
by ułożyć domek z kart.
Pustynia okryła sfinksa
ziarnami drobnego piasku,
liście skryły powiew lata.
Został tylko szept i wiatr.
a nawet burzliwe gradobicie,
w sercu sen nieskończony.
Słowa pozostają słowami
- jak każdy łyk powietrza.
A wiesz jak smakują dłonie
dotykające gołych piersi,
usta wędrujące poniżej bioder?
Jaką jest noc, gdy uwolnisz
ją zza ciężkiej kotary gapiów?
Jaki jest poranek obok?
Kawa - gorzka jak grzechy,
których nigdy nie popełniłaś?
Wróć mała… Nie śnij, bądź.
Wiersz? Zbieranina liter
poukładanych w słowa…
Jak list poety do kochanki.
Nie zostaniemy na tym.
Drżyj dotykana pocałunkami
na krawędzi obojczyka,
żeber i… - tego nie napiszę.
Dziś Alaska, jutro Ural,
a jeśli wolisz - Syberia.
Jezioro Wiktorii zostawmy
na te piękniejsze z dni,
gdy powiesz mi skąd
płynie Nil i jakie ma imiona,
jakie lądy i kraje uzależnił
od swoich kaprysów.
Ale geografia pójdzie w
zapomnienie, gdy fizyka,
gdy chemia - jak w szkole.
Pożycz mi długopis, a ja
pożyczę ci wieczne pióro.
Dom, nowy dom
- nigdy go nie namalujemy.
Masz swoje pamiętniki
horrory i taśmy prawdy,
masz styl i ciało którego
moje ręce nigdy nie dotkną.
I nie ważne ile pokonałem
szczytów, skał i upadków.
Wróćmy do wzniesień,
po których usta mogą
bezwstydnie wędrować.
Jest dolina zmysłów,
tam gdzie nie wolno
i gdzie należy…
Wybieram dołeczki
- wszelkie, nie inaczej
Pomiędzy żebrami
i poniżej...
Tam gdzie lubisz.
Odpisz wierszem,
bo inaczej nie możesz.
Małe / wielkie słowo,
tekst w którym skryłem
wiele kolorowych myśli.
W oczach wiatr, deszcz,
tornado, co nie daje spać.
Jesień - liście opadają.
Za daleko, za daleko
by ułożyć domek z kart.
Pustynia okryła sfinksa
ziarnami drobnego piasku,
liście skryły powiew lata.
Został tylko szept i wiatr.
16-18 październik 2021
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz