Co dnia pokonuję sześć kilometrów myśli
tak w jedną, jak i drugą stronę.
Pragnienia, marzenia i zawody.
Aleja pozbawiona sensu. Aleja gwiazd.
Nie ma wódki, która mogłaby to naprawić,
nie ma wina, bo to pije się we dwoje.
Zabrakło piersi wyrastającej z ciała,,
ust i włosów, gdzie mógłbym się utopić.
Czekam jak ten pies ze schroniska,
aż ktoś mnie stąd zabierze.
Z oczu patrzy tylko mała łza.
Szaleństwa - zrywania majtek z ciała,
pocałunków gdzie popadnie
i tego zwariowanego oddechu.
Snu spokojnego zabrakło.
A za oknem kolejny dzień prosi o życie
i jak mam mu odpowiedzieć?
Wiersz piszę tylko. Ten wiersz,
ten który czytasz teraz głupia cipko.
Szelest za oknem, który właśnie słyszysz,
to ostatnia szansa, którą zmarnowałaś
- ucieka, a co miała zrobić innego?
01 październik 2021
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz