Wiatr układa białe płatki
na niespełnionych planach.
Noc wkrada się w granice
trwającego jeszcze dnia.
Stary gniewny Bóg
nie spowiada się z win
i z grzechów popełnionych
w naiwnej namiętności.
Młody pozostaje w cieniu
wszechobecnego ojca,
póki czas się nie zatrzyma,
by mógł z kolan wstać.
Miód, mak, czerwone wino
i równie krwisty barszcz.
Trzy świece i cztery ściany.
Wiatr układa białe płatki
na niespełnionych planach.
Niczym bielizna skrywa
pola bitwy i oazy radości.
Tatuaże tylko pozornie
maskują głębokie blizny
wygrawerowane w satynie,
jedwabiu i twardej stali.
Deszcz nie zmywa ran
czystą poświęconą wodą.
W ustach wciąż pozostaje
zimny, metaliczny smak.
Dwóch stopni zabrakło,
by zamarzła ostatnia kropla
wiary w lepszy układ dnia.
I nie budź mnie, nim płatki
nie rozejdą się w ziemi
pod kwitnącymi kwiatami.
02-03 grudzień 2021
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz