sobota, 7 sierpnia 2021

Krew i kość

Teatr, scena i te głupie twarze,
takie naturalne i przyzwoite.
Kreska niemalże idealna,
tyle że do niej nie pasujemy.

Czy ktoś powiedział, że sufit
należy malować biała farbą,
a w oknach muszą być firany?

Wkurwiają mnie paznokietki
wyrzeźbione z akrylu,
permanentne makijaże
i te szczoty, co to niby rzęsy.

Wolę las oddychający życiem.

W trawie pod okiem słońca
możemy bawić się w pocałunki.

Po cholerę się upodabniać
do tego dziwnego stada bydła,
ślepo patrzącego w telewizory.

Paniusie potrzebujące internetu,
by ugotować rosół wołowy.
Poproś taką o rolady, kluski
i modrą kapustę ze skwarkami.

W dupie mam salony.

Adres znam, list napiszę piórem
i w kopercie, jak dawniej,
poproszę cię o kombinację słów.

Kawa musi być gorzka,
wino zimne i wytrawne,
a kobieta po prostu kobieca.
Dwie ręce, dwie nogi i serce
bijące nieco pod piersiami.

Wiem, że nie boisz się ognia,
gdy wokół nie ma wody.


07 sierpień 2021

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz