A czegóż się bać? Rosy porannej
- słonej, po współdzielonej nocy?
A może czerwonego księżyca?
Niech się wstydzi - piernik stary.
Jutra z niewyraźnego kalendarza
można, bo to nie maszynopis
w którym czujesz się swobodnie.
Papier, pióro i atrament - czarny
jak rozszerzone źrenice, gdy...
Ale tego jeszcze nie pisaliśmy.
Wpierw zatańczmy, w deszczu
spływającym po nagich ciałach.
Zmyjmy z siebie stare blizny
- bolące ślady brudnych dłoni.
Patrzmy odważnie w oczy
głębokie, jak bezdenna studnia
skrywająca tajemnicę pragnień.
A czegóż się bać? Rosy porannej
- słonej, po współdzielonej nocy?
11 lipiec 2021
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz