Wieczory już nie są takie same.
Wyspa zarasta i tonie,
bo nie ma komu wyprowadzić
wody z przelewającej się studni.
Ogień jeszcze płonie, ptak gra
na roztrojonym instrumencie.
Kapitan uciekł i nie stąpa
stopą po podmywanej plaży,
nie układa liści i źdźbeł trawy
na dziczejącej teraz polanie.
Nietoperze i pająki opuściły
szczeliny pomiędzy deskami
starej butwiejącej twierdzy.
Tonie, bo zdradziła marynarza
z powiewem nowego poranka.
Nocą, gdy padał słony deszcz.
19 czerwiec 2021
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz